tag:blogger.com,1999:blog-37546868708781273542024-03-13T18:26:13.551+01:00Opowiem Ci bajkę...A.nitkahttp://www.blogger.com/profile/17601947773182909034noreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-3754686870878127354.post-67225790592641813202012-04-24T20:44:00.001+02:002012-07-31T20:32:09.193+02:00Początek<span style="font-family: Times New Roman,serif;"><span style="text-decoration: none;"><span style="font-size: large;"><i><b><span style="font-family: inherit;">O</span></b></i></span>ddychała
szybko, wiatr dął między drzewami. Krople deszczu uderzały tak
mocno, że czuła ból w miejscach gdzie zatrzymywały się na jej
ciele. Wokół panował mrok, przerażający i nieprzenikniony.
Księżyc skrył się za burzowymi chmurami, a nafta w lampie już
dawno się wypaliła. Gonił ją, wiedziała o tym. Wiedziała też
że prędzej czy później ją dopadnie, a wtedy już nikt jej nie
uratuje. Więc biegła, na oślep, bez przerwy, przed siebie. Raniąc twarz i ręce o gałęzie, potykając się co kilka kroków,
rozrywając czerwony płaszczyk i białą koronkową sukienkę.
Starała się zachowywać jak najciszej, burza pomagała zagłuszając
jej kroki. Ona też nie słyszała jak daleko jest pogoń, ale to jej
nie martwiło. Czuła koło siebie ciepło Lupusa, pędził co tchu
tuż przy jej udzie, dodając otuchy. Odnalazł ją i pomógł uciec.
Poczuła w sercu cień radości na tę myśl. Jest przy niej i nie
musi być sama w tą straszną noc, od której zależy reszta jej
życia. Grzmot przetoczył się po lesie na chwilę oświetlając
drogę. Piękne smugi rozjaśniały nocne niebo nadając mu
różowo-fioletowy odcień. Kilka sekund wystarczyło by między
drzewami ujrzała drogę. Skorygowała trochę kierunek i popędziła
w tamtą stronę. Jednak noc na chwilę ustąpiła nie tylko dla
niej. Kolejny huk rozdarł noc. Usłyszała jeszcze tylko cichy
skowyt i odgłos padającego ciała. Martwego ciała. Nie zatrzymała
się ani nie odwróciła. Jedynie serce na chwile poderwało się do
gardła. Nogi zmiękły, ale biegła nadal. Niewidoczna ręka złapała
ją za gardło pozbawiając na chwilę tchu. Jedna, wielka łza
spłynęła po brudnym i mokrym już policzku. Teraz była sama. </span></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman,serif;"><span style="text-decoration: none;">*** </span></span></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: medium;"><i><b>C</b></i></span>zarny kot przebiegł przez pokój
miaucząc głośno i z naganą. Nie doczekując się odpowiedzi,
popędził z powrotem żaląc się głośno na ignorancje jaka
zapanowała w domu tego ranka. Jego pani leżąca na łóżku z
kwiecistą poduszką na głowie, poruszyła nogą wystawiając ją
poza krawędź. Onyks zwiedziony tą zagrywką pobiegł znów w
kierunku drzwi. Noga wróciła, kryjąc się pod ciepłą kołdrą,
w te same co na poduszce błękitne kwiaty. Tego było za wiele, małe
kocie łapki zatupały po drewnie, zaszeleściły mknąc po dywanie i
z pełnego rozpędu wylądowały na posłaniu tuż obok skrytej
głowy. Kot zmieści się wszędzie tak gdzie kocia głowa, a głowa
Onyks bez problemu zmieściła się w niewielkim otworze, który
śpiąca zostawiła sobie do oddychania. Zimny nosek dotknął nosa
Lena, a łapka z jeszcze schowanymi pazurkami szturchnęła ją w
policzek. Nie było wyjścia, z cichym westchnieniem podniosła się
i w ślad za czarnym niewdzięcznikiem poczłapała w kierunku drzwi.
Po drodze spojrzała na zegarek wiszący w przedpokoju, było
dwadzieścia po szóstej, pod własnym dachem wyhodowałam sobie
prawdziwą bestię, pomyślała. Na zewnątrz było ciepło, gdyby
nie dreszcze wywołane nagłym przebudzeniem, Lena zapewne
zatrzymałaby się w progu by rozciągnąć ciało po nocy i
odetchnąć świeżym powietrzem pachnącym trawą, kwitnącymi
drzewkami i słońcem. Niestety tego dnia szczytem jej możliwości
było jeszcze jedno westchnięcie i ciche pytanie:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Onyks, zdążysz wrócić?- ziewnęła
w kierunku szybko oddalającego się zwierzaka. Zatrzymał się i na
chwilę odwrócił obdarzając ją spojrzeniem, które dobitnie
świadczyło o tym ,że do pracy się raczej tego ranka nie wybiera.
</div>
-Pięknie-burknęła pod nosem.
-Perełko... -zawołała błagalnie zamykając drzwi. Biało-czarna
kociczka wynurzyła łepek z kuchni. Przeciągnęła się leniwie i
patrząc łaskawie na swoją panią, miękkim krokiem ruszyła w
kierunku wiklinowego koszyka stojącego w przedpokoju. Wróżka,
wiedźma, czarownica czy jak ją tam zwali musi mieć kota. Czarnego
kota. Cóż z tego że kolor sierści w rzeczywistości nie ma
najmniejszego znaczenia? I tak jej klientki będą dopytywać czemu
kot nie jest czarny. Skoro przewidywała przyszłość to przecież mogłaby
sprawić sobie takiego kota jak potrzeba. Dziś<span style="text-decoration: none;">
nie miała już wyboru. Z zamkniętymi oczyma ruszyła z powrotem w kierunku sypialni. </span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw0EGl8KSnDn07TzsLOSU38BsEFOZ-f9FWCGl_s59XAGjwbsfOCHjliRrVi_hZgYsodYhotoyn977WGSgyVvpywGQp4q2xr5lteI_ybL7w0ZoaAxy5POFvd_qzujn8DeZSQ2iZ7k3IIFk/s1600/images.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw0EGl8KSnDn07TzsLOSU38BsEFOZ-f9FWCGl_s59XAGjwbsfOCHjliRrVi_hZgYsodYhotoyn977WGSgyVvpywGQp4q2xr5lteI_ybL7w0ZoaAxy5POFvd_qzujn8DeZSQ2iZ7k3IIFk/s1600/images.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="text-decoration: none;">***</span></div>
<br />
<br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman,serif;"><span style="text-decoration: none;"><br /></span></span>
</div>
<br />
<br />
<span style="text-decoration: none;">*Dla K. na specjalne życzenie </span></div>A.nitkahttp://www.blogger.com/profile/17601947773182909034noreply@blogger.com1